sobota, 22 listopada 2014

Beaujolais nouveau, czyli dlaczego wszyscy pijemy marne wino

Każdego roku w każdy trzeci czwartek listopada we Francji ma miejsce osobliwe święto: Beaujolais nouveau. Celebrując to wydarzenie Francuzi, jak ich kraj długi i szeroki, piją młode wino z regionu Beaujolais w okolicach Lyonu.
Wino to przyrządzane jest w określony sposób, z określonego szczepu winorośli i przechowywane w odpowiednich warunkach, a trunku skosztować można już w 6 tygodni po zbiorach. W każdym sklepie i w każdej restauracji spotkać można potem specjalne oferty, zachęcające do spróbowania tego wina, która, prawdę mówiąc, jest okropne.
Idea sprzedaży tego wina narodziła ponad pięćdziesiąt lat temu i wtedy rzeczywiście miała wymiar lokalnego święta. A teraz? Odnoszę wrażenie, że ktoś miał genialny pomysł marketingowy, jak rozwiązać problem nadprodukcji wina, które prawdopodobnie by się nie sprzedało albo nie miałoby się gdzie go przechowywać. A tak beaujolais pijane jest w całej Francji oraz poza granicami kraju (głównym importerem młodego trunku jest chyba Japonia, jeden z najbardziej frankofilskich krajów). Co roku powstaje rodzaj "psychozy", każdy powinien przecież wziąć udział w świętowaniu, a producenci win zachwyceni są faktem, że udało im się "wcisnąć" produkt nie najlepszej jakości. Podjerzewam, że także w lepszych polskich sklepach z winami także nawiązuje się do tej tradycji i sprzedaje beaujolais.
Ja także skorzystałem z nadarzającej się okazji i kupiłem butelkę taniego, młodego, czerwonego beaujolais. I co mogę powiedzieć? Dawno nie piłem tak dziwnego wina. Nie jestem enologiem, ale postaram się ocenić dominujący w bukiecie wina niuans, a jest nim moim zdaniem nuta... płynu do naczyń.
Cała sprawa z beaujolais nouveau przypomina mi kwestię kompotu z suszu na wigilii: nikt go nie lubi, ale co roku z premedytacją podaje się go, bo taka jest tradycja.
Taka jest tradycja, więc wszyscy pijemy w tym tygodniu marne wino.
EDIT: wyczuwam w winie dodatkowo nutę kapuśniaku.


Źródło: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b1/Pouring_wine_into_a_decanter.jpg


4 komentarze:

  1. Kompot z suszu jest akurat zacny (chociaż ja mam osobliwy gust, bo lubię przypaleniznę). A beaujolais widziałam kiedyś w Lbl u Szewca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pamiętasz cenę? Jestem ciekaw, ile sobie sobie życzyli :D

      Usuń
  2. Okropne! Dałam sobie szansę i kupiłam za 7.20, drogo i też nie da się pić. ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się na szczęście powstrzymałem i kupiłem najtańsze, jakie znalazłem, 2,5 euro, żeby zbyt dużo pieniędzy nie zmarnować ;)

      Usuń