piątek, 3 października 2014

Musée du quai Branly

Zacznę od retrospekcji: będąc w Kołomyi na Ukrainie, odwiedziłem muzeum sztuki huculskiej. Wzornictwo, choć dość odległe kulturowo, przypadło mi do gustu. Było to największe muzeum etnograficzne, do jakiego było mi dane trafić i wywarło na mnie pewne wrażenie. Dziś z kolei trafiłem do Musée du quai Branly, które Wikipedia określa bardzo zgrabnie jako "muzeum kultur pozaeuropejskich", a jego zbiory są jeszcze bardziej "odjechane". Pomimo, że muzeum znajduje się tuż przy Sekwanie, 5 minut spacerem od Wieży Eiffle'a, to jest to jedno z tych miejsc, do których trafiają jedynie paryscy wyjadacze, etnoświry, czy ludzie, którzy mają darmowe bilety (tak było ze mną, choć etnograficzne zbiory chętnie oglądam). W porównaniu do zatłoczonego Centre Georges Pompidou czy do Luwru, wydaje się, że po korytarzach hula wiatr, a Muzealnych Strażników Pokoju jest więcej, niż gości. Zbiory podzielone są na cztery części: Oceania, Ameryki, Afryka, Azja. To, co mnie najbardziej zdziwiło, to chyba fakt, że bez znajomości rozłożenia eksponatów, nie miałbym do końca pewności, na którym kontynencie się aktualnie "znajduję". Sztuka prezentowana bowiem w muzeum, pochodząca z przeróżnych zakątków świata, ma nad wyraz wiele "miejsc wspólnych", jak to lubią określać humaniści. Zwłaszcza, najbardziej moim zdaniem porywająca, sztuka pogrzebowa (od masek nagrobnych do kamiennych stelli) oraz sztuka "rytualna", że tak to określę z braku lepszego terminu, wydaje się w jakiś sposób tożsama, przynajmniej dla mnie, a żaden ze mnie specjalista z etnografii czy historii sztuki. Dodaję kilka zdjęć z randomowymi magicznymi krzyżami, kamiennymi płytami, kryształowymi czaszkami.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz