Łatwo spostrzec, jadąc linią C paryskiego RER-a, że odległy
od Paryża Wersal, mimo iż znajduje się w odległej, bo czwartej strefie
aglomeracji, jest jednym z punktów must see turystów. Wysiadając na ostatniej stacji, Chateau Versailles Rive Gauche, przed nami już tylko kilka (no, może nawet kilkadziesiąt) kroków do rezydencji królów Francji. Zbudowany za panowania
Ludwika XIV zespół pałacowo-ogrodowy jest poważnym wyzwaniem strategicznym, ilość komnat i
pomieszczeń, schodów, alejek i tarasów do przejścia jest ogromna. O ile pałac
jeszcze nie sprawia większych trudności, o tyle ci, którzy nie są za pan brat z
pieszym trybem życia, mogliby mieć poważne problemy z próbą zachwycania się z
pełnymi zakamarków ogrodami. Nie muszą się jednak martwić, możliwe jest
wynajęcie rowerów, niby-golfowych samochodzików czy nawet przejechanie się
czymś na kształt kolejki. Nie polecałbym jednak tego rozwiązania, zbyt dużo
można by na takiej zmechanizowanej wizycie stracić.
 |
Wygląda imponująco, ale to jednak tylko złota farba. Komentarz Oli, współzwiedzącej: "Kicz". |
Wracając jednak do pałacu - zanim przyjdzie co do czego,
trzeba odstać swoje w kolejce do wejścia, a muszę przyznać, że była to
najdłuższa kolejka z tych, w których było mi dotychczas dane w Paryżu stać
(choć przesuwała się znacznie żwawiej od kilkakrotnie krótszej kolejki na wieże
katedry Notre Dame). Kiedy już znalazłem się w środku, pierwsze sale zrobiły na
mnie niezłe wrażenie, zwłaszcza kaplica koronacyjna, znajdująca się w prawym
skrzydle. Później, niestety, czułem się trochę rozczarowany. Cały pałac oraz jego
wnętrza sprawiają wrażenie nieco skansenowe, przykurzone, duszne. Sprzyja temu
oczywiście ogrom przewijających się przez sale turystów, ale bardzo dziwi mnie
także jakaś doza zaniedbania pałacowych wnętrz. Nawet legendarna Galeria Zwierciadlana z bliska nie robi takiego wrażenia, jakiego można by się spodziewać.
Prawdę mówiąc, dużo bardziej oszołamiające wrażenie zrobił na mnie Zamek
Lubomirskich w Łańcucie (choć Wersalowi nie brak także szokujących efektów wnętrzniarskich, jak dywan w panterkę [!] w apartamentach królowej). Zwracam na to uwagę, mając w głowie kołaczące się
przysłowie "cudze chwalicie, swego nie znacie", które zaskakująco
często jest jedną z refleksji podczas poznawania Paryża.
 |
Kaplica koronacyjna |
 |
Apartamenty. Zaklepałem tę miejscówkę. |
 |
Galerie des Glaces |
O ile pałac wersalki był, ni mniej, ni więcej, jak poprawną
atrakcją turystyczną, o tyle gigantyczny kompleks ogrodowy zachwycił mnie
bardzo. Mimo, że nie jestem zwolennikiem ogrodów typu francuskiego, z
przystrzyżoną do perfekcji trawą i wymierzonymi parterami, sposób w jaki
skonstruowano ogród, pozwala na bawienie się jego odkrywaniem. Od głównej alei
z widokiem na Grande Canale, odchodzi bowiem mnóstwo alejek z poukrywanymi
fontannami, pomnikami, świątynkami, klombami i mnóstwem przeróżnych atrakcji.
Mimo, że nie odwiedziłem ogrodów w sezonie gdy nasadzenia pękają w szwach kolorami
i bogactwem, to i tak miałem szansę podziwiać kwietne kompozycje, w których
znaleźć można nawet tak wyszukany rośliny jak... kapusta.
 |
Widok na Oranżerię i Staw Szwajcarski |
Najbardziej interesujące były jednak elementy małej
architektury. Początkowo byliśmy, wraz z moją znajomą, bardzo rozczarowani
faktem, że wszystkie fontanny były nieczynne. W pewnym momencie jednak, przy
jednym z większych basenów, zauważyliśmy jakieś poruszenie. Okazało się, że
akurat odbywać się będzie jeden ze spektakli określanych jako eaux musicales,
które są przedsięwzięciami inkorporującymi żywioł wody oraz muzykę (poniżej
znajdziecie fragment jednego z takich przedstawień oraz mój inteligenty komentarz). Później udało się nam
także załapać także i na inne wodne atrakcje, gdyż fontanny uruchamiane są
jedynie na dwie godziny, od 15:30 do 17:30. Szybko więc przebiegliśmy jeszcze
do kilku wcześniej nieanimowanych miejsc oraz obejrzeliśmy te, które jeszcze
były przed nami. Jeszcze jedną wartą docenienia rzeczą w ogrodach, jest
nasycenie ich muzyką, Każdy z działów, tak zwany bosquet, rozbrzmiewał
dźwiękami muzyki klasycznej oraz opery, dźwiękami sączącymi się z niemożliwych
do zlokalizowania głośników.
Oprócz poprawnego Wersalu oraz zachwycających ogrodów,
zajrzeliśmy także do Grand i Petit Trianon oraz Domeny Marii Antoniny,
znajdujących się również na terenie kompleksu pałacowego, ale o nich nieco
później.
Na koniec jeszcze nasze zdjęcie i wniosek ogólny: na zdjęciach to wszystko wygląda dużo lepiej, podobnie jak i Paryż, piękny w każdym filmie.
 |
Trochę mało widać, ale to jednak selfie w Wersalu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz