niedziela, 28 grudnia 2014

Arabski Paryż

Kiedy moja rodzicielka odwiedziła mnie w Paryżu, dwie rzeczy zdziwiły ją bardziej niż inne: "Myślałam, że to miasto jest czystsze" oraz "Nie spodziewałam się, że będzie tu tak dużo kolorowych ludzi".

Musze przyznać, że podczas mojej pierwszej wizyty w stolicy Francji ponad dwa lata temu miałem podobne uwagi. Paryż jest istną wieżą Babel, jeśli chodzi o rasy, narodowości i języki, pod tym względem dorównuje mu w Europie prawdopodobnie jedynie Londyn.

Ale ja nie o tym, jak zwykle. W perspektywie "nawracania" na islam na warszawskim Starym Mieście, w Polsce zawrzało w kwestii islamizacji Europy (która tak naprawdę w Polsce jeszcze długo nie będzie problemem, mamy zbyt niewydolny system pomocy społecznej, jak się powszechnie uważa). We Francji jednak muzułmanie stanowią coraz większą liczbę, a w miastach takich jak Marsylia w pewnych dzielnicach w zasadzie nie mieszkają już wyznawcy innych religii czy ateiści w ogóle. Północ Paryża, słynna 18 arrondissement z bazyliką Sacré-Cœur, Place du Tertre, Placem Pigalle czy Moulin Rouge, także zamieszkiwana jest głównie, jak się zdaje, przez maghrebskich mieszkańców.

We Francji jednak strach wobec islamizacji nie jest aż tak wielki (choć antyemigracyjna działalność Front National zaczyna nabierać wymiernych kształtów). W Paryżu znaleźć można choćby dowody na docenienie kultury islamskiej i popularyzowanie jej. Chciałbym krótko przedstawić trzy najbardziej interesujące miejsca, które Europejczykowi ze Wschodu wydawać się mogą dość egzotyczne.

Po pierwsze: paryski meczet. Grande Mosquée de Paris to największy meczet Francji, z około 30 metrowym minaretem, który, zgodnie z zasadami religii, wzywa wyznawców do modlitwy pięc razy dziennie. Na terenie kompleksu oprócz wieży i sali modlitw znajduje się też wielki dziedziniec, inspirowany jednym z meczetów w Alhambrze, a także ogród, biblioteka, sale wystawowe oraz... restauracja, w której skosztować można głównie maghrebskich przysmaków. Chciałbym opowiedzieć coś o zdobieniach świątyni, ale nie jestem historykiem sztuki, a nie chcę też zrzynać z Wikipedii. To co zauważyłem sam: mozaiki, reliefy, marmurowe i drewniane zdobienia roślinne oraz cytaty z Koranu. Sala modlitw, do której nie wolni mi już było wejść, prezentowała się jeszcze lepiej, ale jej zdjęć nie mam, czułem, że fotografowanie jej jest w pewnym sensie świętokradztwem, jak przekraczanie bram ikonostasu przez niewłaściwe osoby.










Po drugie: Institut du Monde Arabe. Położony przy samej Sekwanie, nieopodal ścisłego centrum miasta, instytut promuje kulturą arabską i tę dawną (niewielka stała część muzealna), ale także, przede wszystkim, i tę współczesną. Obecnie w Instytucie ma miejsce wystawa, która poświęcona jest nowoczesnej sztuce Maroka. Oprócz części edukacyjno-wystawienniczych, w Instytucie znaleźć można dwie restauracje (zgodnie z zasadą "przez żołądek do serca") oraz genialny taras widokowy na 9 piętrze, który pokazuje panoramę Paryża z wielką bryłą katedry Notre Dame. Jedną z najciekawszych rzeczy w Instutucie jest jego projekt architektoniczny, a zwłaszcza fasada. Zbudowano ją, inspirując się tak zwaną maszrabijjąą, drewnianą kratą, elementem ozdobnym, który osłania od słońca arabskie domy od Maroko po Arabię. Architekci kompletnie jednak zreinterpretowali maszrabiję, dostosowując ją do nowoczesnych nurtów w architekturze. Cała ściana bowiem składa się z kwadratów, które zbudowano ze stalowych i szklanych elementów. Te elementy mogą być ustawiane elektronicznie w różne kształty, dzięki czemu fronton Instytutu nie ma jednego stałego wyglądu, jest regularnie transformowany. Poniżej widnieją zdjęcia frontu z zewnątrz (widać, że różne kwadraty maszrabijji są różnie uformowane) oraz zdjęcia ukazujące kwadrat konstrukcji od drugiej strony (z widocznymi przesuwalnymi nakładkami). Jest też zdjęcie typowego, jak się domyślam, namiotu z Maghrebu, stojącego pod Institut du Monde Arabe, w którym można kupić tradycyjne, oryginalne produkty arabskie (ciuszki, biżuterię, żywność), zjeść oraz posłuchać muzyki na żywo.





Po trzecie, co zaskakujące, Luwr. W 2003 roku bowiem w muzeum utworzono całkiem nowy dział: sztuka islamu. Eksponaty znajdujące się na wystawach datuje się od VII wieku po Chrystusie do wieku XIX. Wiele osób omija tę część Luwru, nie wiedząc, co traci. Kiedy po raz pierwszy odwiedziłem Luwr w listopadzie 2012 roku, ta część muzeum wywarła na mnie największe wrażenie (może oprócz mumii i sarkofagów kotów w części poświęconej starożytnemu Egiptowi, to było zaskakujące). Zbiory nie są wielce bogate (zwłaszcza w porównaniu choćby z kolekcją... talerzy w część sztuki dekoracyjnej), ale pokazują pewną egzotyczną dla Polaka czy Europejczyka wrażliwość artystyczną. Główne części wystawy to ceramika, złotnictwo, architektura (przede wszystkim mozaiki), trochę jest eksponatów sztuki wojennej czy sztuki księgarskiej (mnie, filologo-edytora, interesującej przede wszystkim). Niestety nie mam zdjęć, bo fotografowanie wystawy nie oddaje w żaden sposób charakteru prezentowanych eksponatów (kilka z nich można jednak zobaczyć w dobrej jakości na stronie Luwru: http://www.louvre.fr/departments/arts-de-lislam).

Te trzy punkty to chyba najpopularniejsze miejsca popularyzujące kulturę arabską w Paryżu. Jednakże Islam czy "arabskość" jest przybliżana w mieście przede wszystkim przez samych wyznawców. Przez ich stroje, język i mnogość lokali z kuchnią maghrebską (dość popularną, w każdym markecie można znaleźć specjalny dział z produktami stosownymi dla tej kuchni).

Słuszne jest oswajanie "kultur" i tłumaczenie różnic światopoglądowych, ale "problemu islamizacji" nie należy jednak zamiatać pod dywan, nazwałbym go raczej problemem multikulturowości, na rzecz którego pewne granice się zacierają. Pamiętam, że najbardziej uderzyło mnie, jak bogate w kultury jest to miasto, kiedy, jadąc metrem, czytałem książkę. Na chwilę podniosłem wzrok na sąsiadów: jeden z nich czytał bogato zdobioną książkę pisaną "tymi śmiesznymi znaczkami", po arabsku zapewne, inny po hiszpańsku, inny po angielsku, a kolejna osoba w języku, którego nie udało mi się zidentyfikować w ogóle. Francuskiej książki nie znalazłem.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz